Przejdź do głównej zawartości

Podróże z dzieckiem: Magurka Wilkowicka

Mimo iż w ubiegłym, nawet w zaawansowanej ciąży, dużo chodziłam po górach, od urodzenia Klary nie byliśmy jeszcze na górskiej wyprawie. Dlatego też sezon postanowiliśmy zacząć od łatwej trasy, testując nie tylko sposób wejścia (wózek/nosidełko), ale i orientując się, co tak naprawdę w trakcie takiej wyprawy z dzieckiem będzie nam potrzebne. Nie ukrywam, że baliśmy się również o własną kondycję. Bo choć spędzam z Małą na dworze wiele godzin przemierzając ulice Sosnowca (a nawet porywając się na piesze wycieczki do Będzina, to jednak wyprawa w góry i wysiłek fizyczny z tym związany, to nieco inna historia. 

To P. znalazł trasę na tyle łatwą, byśmy mogli zaryzykować, a – w przypadku trudności – zawrócić z drogi. Musiała być też stosunkowo niedaleko, bowiem nie chcieliśmy też męczyć Klary długą jazda samochodem. Dlatego wybór padł na Magurkę Wilkowicką i podejście z Przełęczy Przegibek. 

  • Magurka  – 909 m. n.p.m. 
  • Czas z dzieckiem: 1,5 h w jedną stronę, niosąc dziecko w nosidełku. 
  • Szlak: niebieski 

Sama Magurka to niezwykle popularny szczyt, z którego rozciąga się ładny widok na Kotlinę Żywiecką i jej otoczenie – Beskid Śląski i Beskid Żywiecki. Często jest on niesłusznie uważany za najwyższy szczyt w Beskidzie Małym, być może z uwagi na nieco mylące nazewnictwo (zachodnia część pasma nosi nazwę grupy Magurki Wilkowickiej). 

Najlepiej zaparkować samochód na parkingu na Przegibku (koło sklepiku Gawra, w którym możemy kupić też coś ciepłego na wynos) i przejść na drugą stronę ulicy. 


Tu, z jednej strony mamy uroczą kapliczkę, z drugiej – pomnik bezimienny (obelisk z krzyżem) wzniesiony w 1996 roku przez Związek Inwalidów Wojennych RP, stanowiący hołd pamięci bohaterów, którzy walczyli i ginęli w obronie Podbeskidzia.




Ruszyliśmy niebieskim szlakiem szeroką, ubitą drogą o łagodnym podejściu. Są na niej jednak kamienie, dlatego postanowiliśmy zrezygnować jednak z wózka i postawić na nosidełko (Mamas and Papas do 9 kg). Trasa do schroniska to według oznakowania 1 godzina drogi, my szliśmy ok 1,5 godzinki w górę. W pewnym momencie robi się stromo i kamieniście, dlatego też postanowiliśmy nieco zboczyć ze szlaku i kontynuować marsz ubitą drogą, choć zapewne bez takich wrażeń jak te na szlaku. Na drodze spotykaliśmy pary z dziećmi w nosidełkach, jednak nikogo z wózkiem. 






Na trasie jest kilka miejsc, gdzie można się zatrzymać, np. „punkt widokowy” z belką w charakterze ławeczki, z którego roztacza się piękny widok na Bielsko-Białą czy stolik i dwie ławeczki z drewna. My jednak zrobiliśmy tylko kilkuminutowy postój na łyk wody i na kilka zdjęć. Klara była spokojna, z zaciekawieniem obserwowała przysuwające się widoki, zatem nie chcieliśmy jej wyjmować. Dopiero na szczycie rozłożyliśmy kocyk, nakarmiliśmy i ją i siebie, żałując, że nie możemy spróbować kuchni w schronisku (uwielbiamy odkrywać nowe miejsca na kulinarnej mapie). 


Siatka wyznacza teren prywatny. Kilka minut przed zdobyciem szczytu możemy przysiąść tu na ławeczce czy odwiedzić mały sklepik - z uwagi na koronawirusa również nieczynny

Wierzchołkowe partie Magurki Wilkowickiej zajmuje duża polana. Stoi tu też duże murowane schronisko, wybudowane w 1913 roku przez niemiecką organizację turystyczną Beskidenverein, które obecnie należy do PTTK. Niestety z uwagi na epidemię korona wirusa schronisko jest zamknięte, natomiast można na polanie rozłożyć sobie koc, czy skorzystać z miejsca na rozpalenie ogniska. Ze szczytu widoki na Babią Górę, Pilsko i Wielką Raczę oraz Baranią Górę, Skrzyczne i Klimczok. 







Wracaliśmy również około 1,5 godziny, bowiem w pewnej chwili z uwagi na zboczenie ze szlaku źle skręciliśmy i całkiem niespodziewanie doszliśmy do rozwidlenia szklaków na niezbyt wyraźnej kulminacji Rogacza (828 m n.p.m.). 


Około 15 minut drogi od rozwidlenia mieści się chatka Pod Rogaczem i zapewne gdyby była otwarta, wstąpilibyśmy nam na kawę. Zawróciliśmy na właściwą drogę i już bez przygód, dokładnie tak samo jak w górę, zeszliśmy do parkingu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wesołe zajączki z rolek po papierze toaletowym

Bardzo intensywny czas, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym sprawił, że strasznie dawno nie zaglądałam na bloga. Tymczasem uzbierało się sporo pomysłów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Pierwszy dotyczy jeszcze Świąt Wielkanocnych (tak, wiem, minęło już kilka miesięcy), ale dekoracje mogą stać się inspiracją do modyfikacji wyglądu i przygotowania wielu wspaniałych ozdób również na inne okazje.  fot. J.Gul

DIY: Pieski z rolki po papierze toaletowym

 Znów wracamy do zwierząt, bo jesteśmy wielkimi ich miłośnikami. Ostatnio była świnka ( TU ) oraz wiewiórka ( TU ) z rolek po papierze toaletowym, tym razem z tego samego  materiału sympatyczne psiaki.  Pieski z rolki po papierze toaletowym  Co będzie potrzebne? 2 rolki po papierze (każda na 1 pieska) kremowa i biała farba, pędzel czarny, brązowy i biały papier nożyczki czarny marker klej kreatywne oczy Wykonanie: Rolki malujemy na kremowo i biało. Odstawiamy do wyschnięcia.  Na rolce malujemy nosek i usta piesków. Na białym malujemy kilka plamek, jak u dalmatyńczyka.  W tym czasie wycinamy 4 kółka, niezbyt duże, na nogi oraz ogony (1 para nóg i ogon z brązowej kartki, jedna z białej), a także podłużne uszy, z jednej strony zaokrąglone, z czarnej kartki. Od dołu, z przodu, naklejamy nogi, na których wcześniej malujemy śródstopie i poduszki. Naklejamy po bokach od góry uszy, a z tyłu - ogony. U dalmatyńczyka również w cętki. Naklejamy kreatywne oczy. Nasze p...

DIY: Obraz malowany folią bąbelkową

Przychodzę do Was z wyjątkowo nieświąteczną propozycją pracy plastycznej. Ponieważ  w tym roku zostało nam bardzo dużo folii bąbelkowej - zamawiałyśmy ostatnio sporo rzeczy przez internet i wszystkie przyszły właśnie w ten sposób opakowane - postanowiłam wykorzystają ją do wykonania prostej pracy plastycznej. Oczywiście folię można wykorzystać na wiele wspaniałych sposobów, między innymi do ćwiczeń ręki (po prosty wyciskamy bąbelki strzelając pęcherzykami powietrza), to również świetnie nadaje się do malowania.  Obraz malowany folią bąbelkową Co będzie potrzebne: kartka papieru farby pędzelek folia bąbelkowa Wykonanie: Na kartce papieru malujemy pień drzewa. Możemy go też wyciąć z kolorowego papieru.  Następnie do miseczki wykładamy trochę farby (u nas zwykłe, plakatowe). Zanurzamy folię bąbelkową zwiniętą w kulę (bąbelkami na zewnątrz) w miseczce z farbą, a następnie dociskamy punktowo do kartki papieru. Pozostawiamy do wyschnięcia.