Autor: Gellner Dorota
Wydawnictwo: Bajka
Wścibscy jest to lektura o nietuzinkowych bohaterach, którzy wpadają w zabawne perypetie. Przywarą wszystkich, jest zaś tytułowe wścibstwo. Całość treści jest napisana rymowaną prozą i składa się z siedemnastu krótkich tekstów.
W pierwszym, zatytułowanym „TRZY LUNETY ZZA GAZETY” poznajemy wścibską nianię, która za pomocą trzech lunet podgląda świat zasłaniając się gazetą. Nagle zauważa sąsiada pchającego wózek. Bez namysłu postanawia za nim iść, pędząc w podskokach. Dogania sąsiada i zagląda do wózka, kłaniając się maleństwu. Zadaje serię pytań. Dotyczą one tego, co zjadło dziecko: kaszkę czy misia. Komentuje też wygląd malucha i wystający z jego buzi jeden ząbek. Wścibska kobieta stwierdza, że maluch jest podobny do pradziadka. A maleństwo popatrzyło na nianię, uśmiechnęło się, wydało z siebie dźwięk i ugryzło tym jednym zębem wścibską nianię w nos.
Tekst „Z TRĄBKĄ W UCHU NA PODSŁUCHU” poznajemy wścibskiego dziadka, który rozpoczyna dzień od podsłuchiwania sąsiadów. Pomocna jest w tym trąbka, którą trzyma przy uchu. Zamiast jeść stygnące już śniadanie, tkwi z przyłożoną do ściany trąbką. Zaskakuje go jednak cisza. Przykłada zatem do ściany ucho i nasłuchuje dalej, ale wciąż odpowiada mu cisza. W końcu dziadek zaczął krzyczeć do sąsiadów mając pretensję, że nic nie mówią i próbując ich obudzić. Nawołuje, by się odezwali, bo jemy się nudzi. Wówczas zza ściany dobiegły go głosy: „Aleśmy cię przyłapali!". Na końcu okazało się jeszcze, że ściana do której wścibski dziadek przyłożył ucho, była świeżo malowana.
Tekst „BURA KREATURA” opowiada o wścibskim psie, który siedząc w budzie podgląda kota przez lunetę. Patrzy, jak się budzi i miauczy. Zauważa, jak drapie się po grzbiecie. Przypuszcza, że coś tam złapał i trzyma w pazurach. Nazywa go „burą kreaturą” i jest przekonany, że coś kombinuje. Nagle kot patrzy w jego stronę i puka się ogonem w czoło. Po chwili pies dostaje SMS-a, jak się okazuje – od kota. Z treści przesłanej wiadomości wynika że pies powinien zająć się raczej pilnowaniem własnej miski, która leży w trawie przewrócona, zaś jej zawartość została wyjedzona przez wronę.
Kolejny tekst „NIANIA NIE DO POZNANIA” znów stanowi spotkanie z wścibską nianią, która tym razem zmieniła się nie do poznania. Już nie nosi koka na głowie, zamiast tego ma perukę całą w lokach. Kobieta przemieszcza się na szczudłach, a na nosie ma okulary. Idzie ulicą, ale nikt jej nie poznaje. Teraz swobodnie może zaglądać do mieszkań sąsiadów, nawet tych mieszkających na drugim piętrze. Gdy zdecydowała się wetknąć nos do mieszkania sąsiada, jego właściciel bardzo się zdenerwował. Niania chciała bowiem się dowiedzieć, co sąsiad układa w szafie, a ten nazwał ją wielkoludem i stwierdził, że nie wypada wścibiać nosa do sąsiadów i że jest to oznaka braku kultury.
Tekst pt. „WREDNE RÓŻE I WRZASK NA MURZE” opowiada o wścibskiej babci, która z lunetą zakrada się do ogrodu sąsiada. Trwa tam przyjęcie, słychać, jak ze smakiem ktoś zajada i wzdycha "Pycha! Pycha!!!". Babcia w cichych kapciach przekrada się w stronę muru po czym rozpoczyna wspinaczkę na ego szczyt. Kiedy dociera na górę, rozlega się jej wrzask.. Wszyscy patrzą, a tu babcia tkwi na murze uwięziona w pnączach róż. Goście musieli odłożyć na później zajadanie się pachnącymi kotletami i pomóc wścibskiej staruszce. Pęsetami z jej ciała trzeba było wyjmować kolce.
Tekst „AFERA Z POWODU SERA” opowiada o wścibskim kocie, który z kamerą w łapie siedzi na kanapie i nagrywa myszkę, jak ta wyjada z psiej miski ser. Chce w ten sposób zdobyć dowód na to, kto jest odpowiedzialny za znikanie sera i oczyścić się z podejrzeń, jakoby był to on. Tymczasem mysz zauważa obiektyw i zaczyna się zastanawiać, czy gra w jakimś filmie reklamowym, na przykład w reklamie sera. Czuje się niczym gwiazda filmowa i mając nadzieję, że to pierwszy krok do kariery, wyszczerza zęby. Tyle tylko, że jak zauważa kot, są one nieumyte.
Opowieść pt. „WNUCZKA I NAUCZKA” opowiada o wścibskiej wnuczce, która nie może powstrzymać ciekawości i od samego podsłuchuje sąsiadkę, u której są goście. Ucho przystawia do szpary w drzwiach. Dziadek, widząc to, upomina dziewczynkę, że powinna założyć czapkę bo przeziębi ucho. Ona jednak go nie posłuchała pomimo tego, iż w ucho wiał jej wiatr. Gdy staruszek wracał z zakupami, niechcący przytrzasnął wścibskiej wnuczce ucho. Długotrwałe przebywanie w przeciągu poskutkowało tym, że dziewczynkę przewiało i musiała spać w nausznikach.
Tekst „ZAJADANIE NA EKRANIE” przenosi nas do mieszkania sąsiadów, gdzie akurat cała rodzina zasiadła do stołu i ze smakiem zjada obiad, oglądając jednocześnie telewizor. Tata soli zupę i kątem oka patrzy w ekran, z którego nagle wyłania się wścibska niania i kłania się gospodarzowi. Na dodatek niania krytykuje rosół, którego nienawidzi i opowiada o krupniku. Pyta też, co jeszcze mają na stole do jedzenia, proponuje również sąsiadowi podanie łyżki. Wszyscy są oburzeni. Ojciec protestuje, że nie po to płaci abonament, aby oglądać wścibskich. Dzieci piszczą i chcą wyłączyć telewizor. Niania stwierdza, że telewizora nie da się wyłączyć, bo ona ma zamiar się przyłączyć i chciałaby skosztować choćby sałatki z pora. Członkowie rodziny wrzucają sałatkę do telewizora. Wścibski i nieoczekiwany gość zjada ją ze smakiem mlaskając, a następnie sam się wyłącza.
Opowieść zatytułowana „DO PÓŁNOCY BEZ POMOCY” opowiada o wścibskim kuzynie, cierpiącym na lumbago, który mimo bólu krzyża, wciąż patrzy schylony przez dziurkę od klucza. Kogo lub co obserwuję? Sam tego nie wie, ma tylko nadzieję, że coś niebawem się wydarzy, coś „wpadnie mu w oko”. Tymczasem sąsiad skarży się, że przez niego nie może zamknąć drzwi, bowiem głowa wścibskiego kuzyna znajduje się pod klamką. Kuzyn natomiast tylko przegania zwracającego mu uwagę sąsiada stwierdzając, że zasłania mu widok. W porze obiadu do oka wścibskiego mężczyzny wleciała mucha. Próbował się wyprostować, ale wciąż oko miał przy drzwiach, bowiem dolegliwości bólowe dały o sobie znać. W tej nienaturalnej pozycji musiał trwać do północy, bowiem bez pomocy nie mógł się wyprostować.
Tekst pt. „OKULARY I ZŁE ZAMIARY opowiada o wścibskiej ciotce, która w czterech parach okularów śledzi ukryta za krzakami swojego męża. Nie ufa mu i twierdzi, że ten z pewnością coś kombinuje, zaś ona przez poczwórne okulary widzi jego złe zamiary. Kobieta podąża za małżonkiem mijając kino i stację. Mężczyzna zatrzymuje się dopiero w cukierni. Tam zjada cztery pączki na raz. Ciotka ma do niego pretensje, bo przy takim trybie życia, zamiast chudnąć, będzie tył. Zła, biegnie po schodkach do cukierni i krzyczy od progu: "Czy ty zwariowałeś? Czemu o mnie zapomniałeś?!". I dodaje, że jest jej przykro, że chce tyć bez niej.
Tekst zatytułowany „PACZKA” przenosi nas do domu sąsiadki, która otrzymała pięknie zapakowaną paczkę, owiniętą w gładki papier i przewiązaną drogą wstążką. Nadawca paczki pozostaje nieznany. Sąsiadka niecierpliwie pragnie odpakować przesyłkę, szarpiąc wstążkę i zrywając papier, pod którym kryje się wielkie pudło. Z niego nagle wyskakuje „pognieciona, wścibska niania” od razu zauważając, że gospodyni schudła, interesując się tym, że zbyt mało je. Z kolei mężowi sąsiadki zarzuca, że ten je zbyt dużo i ma brzuch w kształcie pudła. Chwali również sama siebie za to, że miała wspaniały pomysł, by wysłać się w paczce.
Tekst „O PODSŁUCHU I SOPLACH W UCHU” opowiada o wścibskiej babci, nieco głuchej, ale słuchającej wszystkich plotek w mieście. Nie dość, że słucha, to jeszcze przekręca to, czego się dowie. Podsłuchiwać jednak nie ma zamiaru przestać, nawet gdy za oknem panuje zima. Plotek słucha w maglu, na spacerze, nie ważne dla niej jest, czy podsłuchuje w pomieszczeniach zamkniętych, czy w plenerze. Tym razem ukryła się w krzakach pod oknem sąsiada, a żeby lepiej słyszeć, co on mówi, zdjęła nauszniki. Ponieważ kobieta długo w tych krzakach siedziała, odmroziła sobie uszy. Wystające z nich sople stały się powodem do tego, że zakazano jej podsłuchiwania. Ale najgorsze było to, że o babcinych uszach i soplach plotkowano wszędzie, a jej zdjęcia z soplami znalazły się nawet na okładkach wszystkich gazet.
W opowieści pt. „NAUCZKA DLA WNUCZKA” spotykamy wścibskiego wnuczka, który przez lupę obserwuje liczne żuczki stojące pod słonecznikiem. Okazuje się, że jest to zorganizowana wycieczka z przewodnikiem - również żukiem. Nagle owady zauważyły, że są obserwowane przez wnuczka Najmniejszy nich pisnął, że to wścibski wnuczek i trzeba go zwiedzić. Przewodnik zaproponował, aby wycieczkę zacząć od pięty chłopca. Ten nie mógł wytrzymać, tak bardzo go robaczki łaskotały i zaczął piszczeć. Rzucił się do ucieczki, gubiąc po drodze lupę, czapkę oraz dwa sandały.
Tekst pt. „LUSTRO” opowiada o sąsiadce, która stroi się przed lustrem znajdującym się w przedpokoju. Włożyła nowy strój, a do przypięcia została jej już tylko broszka, żeby kreacja była gotowa. W końcu stanęła przed lustrem. Spojrzała w nie kilka razy, poprawiła długi szalik i krzyknęła z niedowierzaniem: "To ja jestem? Taka chuda?". Nagle z lustra wyłonił się czyjś nos. Okazało się, że z lustra wyskoczyła wścibska niania, która zakradła, by zobaczyć nowy strój, broszkę i nowy szalik. Teraz jest zadowolona, bo plan się powiódł, a ciekawość została zaspokojona.
Tekst „NOS WŚRÓD OS” opowiada o psie, który chce o wszystkich wiedzieć wszystko. Wciąż zatem węszy i pęka z ciekawości, zamiast zajmować się gryzieniem kości. Sprawdza natomiast co mysz będzie jadła na kolacje, przy okazji wszędzie węsząc sensację. Nieustannie wtyka nos w nie swoje sprawy. Aby nie wyjść w tym z wprawy, postanowił wetknąć nos w gniazdo dwóch os. Pasiaste owady go ostrzegają, aby lepiej zabrał swój nos z ich gniazda, bo smutny będzie jego los. Na szczęście pies, po zastanowieniu, oddalił się od gniazda pozostawiając pszczoły w spokoju.
Opowieść pt. „NIANIA I WŚCIBSKIE PYTANIA” znów przywołuję osobę wścibskiej niani, która tym razem z mikrofonem czeka pod domem sąsiada. Tym razem ma na głowie kapelusz z wielkim rondem, w którym odstrasza ptaki. Niania chce zadać sąsiadowi serię pytań. Kiedy zjawia się mężczyzna, niania pyta go o to, co mu się w nocy śniło. Sąsiad nie słyszy jednak tego, co mówi do niego kobieta, bo na uszach ma słuchawki. Myśli, że owa dziennikarka chce od niego pieniądze, proponuje jej zatem grosik albo dwa złote. Niania nie chce przyjąć pieniędzy stwierdzając, że finansowo ma się dobrze i próbuje mu wytłumaczyć, że chce z nim przeprowadzić wywiad. Mężczyzna znów nie słyszy słów rozmówczyni, ale przyznaje, że chętnie dałby jej cztery złote tygodniowo i mógłby ją nawet zatrudnić w charakterze niani, gdyby nią naprawdę była. Nie rozpoznaje jej jednak i podsuwa pomysł, by z tym wyglądem i w kapeluszu z wielkim rondem poszła dalej straszyć wróble.
Ostatni tekst pt. „FINAŁ” przenosi nas do poczekalni w przychodni zdrowia, gdzie zgromadzili się wszyscy wścibscy. Dziadek, babcia, a nawet niani przyszli na kontrolne badania. Lekarz nie kryje zdumienia. Zauważa u każdego z pacjentów przerost uszu, które wyglądają niczym u nietoperzy, a na dodatek dziadek ma w uchu trąbkę, która rzekomo wpadła tam, gdy na niej grał. Wszyscy wspólnie próbują ustalić, dlaczego są w takim stanie. Potem lekarz zajmuje się ich wzrokiem i znów stwierdza, że każdy ma przerośnięte i wybałuszone oczy, a do tego każdy łypie w inną stronę. Niania wyraża na głos podejrzenie, że to zapewne od podglądania. Obiecuje w imieniu całej grupy, że kończą z podglądaniem. Lekarz sceptycznie stwierdza tylko: „Zobaczymy”.
Komentarze
Prześlij komentarz