Przejdź do głównej zawartości

Podróże z dzieckiem: Ojców i Biórków Mały

Brama Krakowska
Na skalistych wzgórzach wapiennych Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej powstało za czasów Kazimierza Wielkiego wiele strażnic i zamków warownych, które strzegły ówczesnej granicy ze Śląskiem, zajętym przez Czechy. Dziś wiedzie tędy popularny i atrakcyjny turystycznie „Szlak Orlich Gniazd”, długości ponad 160 km. Na całej trasie, oprócz malowniczych ostańców wapiennych, można podziwiać zabytki historyczne i osobliwości przyrody. Większość zamków jest w ruinie (lub zachowanych jako tzw. trwała ruina), przeważnie od czasu wojen szwedzkich. Najwyższe wzniesienie wyżyny (504 m n.p.m.) wieńczą ruiny okazałego gotycko-renesansowego zamku w Ogrodzieńcu. 

Za najpiękniejszą część Wyżyny Krakowsko częstochowskiej uważa się jednak okolice Ojcowa, objęte parkiem narodowym, a zwłaszcza Dolinę Prądnika, płynącego w głębokim wąwozie o stromych ścianach. To właśnie ta dolina stała się celem naszej poniedziałkowej wycieczki. 

W górnej części wąwozu na cyplu skalnym w Pieskowej Skale stoi zamek, pierwotnie gotycki, zbudowany w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego, przebudowany w XVI wieku w duchu renesansu. Pod zamkiem wznosi się charakterystyczna skala ostańcowa – słynna Maczuga Herkulesa. Początkowo własnie tam mieliśmy się zatrzymać, ale prywatne parkingi w wysokości 10 zł nas odstraszyły, podobnie jak (nie)gościnność w Zajeździe na Podzamczu (choć pierogi ruskie były calkiem niezłe).

W południowej części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej na skałach pochodzenia wulkanicznego wznoszą się natomiast ruiny potężnego XIV-wiecznego zamku Tenczyn, należącego niegdyś do możnego małopolskiego rodu Tęczyńskich. Przeczytacie o nim więcej TU.


Dolina Prądnika 


Dolina Prądnika to serce Ojcowskiego Parku Narodowego, który jest najmniejszym i jednocześnie jednym z ponoć najchętniej odwiedzanych parków narodowych w naszym kraju. Zawdzięcza to unikatowemu w skali Polski i Europy jurajskiemu krajobrazowi oraz historii pełnej legend i tajemnic. 

Wyjątkowy krajobraz oraz charakterystyczny mikroklimat panujący w tej części Jury Krakowsko-Częstochowskiej były doceniane już w XVIII i XIX wieku. Walory regionu dostrzegali poeci i malarze romantyczni, których fascynowała zarówno tutejsza natura, jak i legendy oraz podania pełne rycerzy, rozbójników, złych i dobrych mocy. Wkrótce okolice Doliny Prądnika zaczęto nazywać polską Szwajcarią, powstawały tu uzdrowiska, a także rodziły się ruchy na rzecz ochrony przyrody. Powoli kiełkowała myśl, aby utworzyć w tym miejscu park narodowy. Fakt, iż Ojców słynął jako letnie uzdrowisko, związany był z sytuacją polityczną, gdyż kurorty górskie leżały poza granicami zaborów. 
Skały Ostrogi
Dolina. która ciągnie się przez 17 km, powstała w wyniku erozyjnego działania wody, a na jej terenie znajdziemy wiele wyjątkowych formacji geologicznych. Zbudowana jest głównie z wapieni z okresu jury i kredy, w których rozwinęły się różnorodne zjawiska krasowe – jaskinie, schroniska skalne, wąwozy, jary z wywierzyskami, iglice, ostańce. Do największych atrakcji turystycznych należą Maczuga Herkulesa, Brama Krakowska (zamykająca wylot wąwozu, przez który przebiegał niegdyś szlak handlowy), wapienne skały, np. skupisko tworzące Skały Wernyhory, Skały Kawalerskie i leżące naprzeciw nich Skały Panieńskie, pomiędzy którymi wznosi się samotna iglica skalna, zwana Igłą Deotymy. U podnóża Panieńskich skał stoi willa „Pod Koroną”, w której niegdyś mieszkała poetka, Jadwiga Łuszczewska, z wyjątkowego krajobrazu czerpiąc natchnienie do swoich wierszy.

Igła Deotymy
Atrakcją doliny jest również Rękawica, czyli skała z jurajskich wapieni znajdująca się na zboczu Góry Koronnej. Jej charakterystyczny kształt był powodem wielu dyskusji. Według legendy w czasie najazdów tatarskich miejscowa ludność schroniła się w pobliskiej Jaskini Ciemnej, a przed najeźdźcami uratował ich miłosierny Bóg, który zasłonił to miejsce ręką. Po tym wydarzeniu powstała ręka w kształcie dłoni, którą nazwano Rękawicą oraz Pięciopalcówką. 

Rękawica
W pobliżu, po drugiej stronie ulicy, znajduje się słynna Brama Krakowska, będąca osobliwą formą skalną. Stąd już blisko do słynnej Jaskini Łokietka, niestety w tej chwili jest nieczynna dla zwiedzających, z uwagi na prace modernizacyjne. 

Brama Krakowska 
Brama Krakowska 

Pomiędzy Bramą Krakowską, a Rękawicą, bije niepozorne źródełko miłości. Zakochani nie mogą ominąć tego miejsca, bo według legendy, każda para która wspólnie zakosztuje wody ze źródełka, zostanie cudownie połączona niegasnącą miłością!

Źródełko miłości
Dla osób, które od wspinaczki skalnej czy spaceru ścieżka szeroka, doskonała dla wózków) wolą zamki, atrakcją może być nie tylko wspomniany zamek Pieskowa Skała, ale i zamek w Ojcowie. Nazwa tego drugiego pierwotnie brzmiała „Ociec u Skały” i nadał ją sam Kazimierz Wielki, chcąc upamiętnić swojego ojca Władysława Łokietka. Do dziś zachowały się tylko fragmenty budowli – brama, wieża oraz pozostałości murów obronnych, choć wszystko zostało niedawno odrestaurowane. Wejście na teren zamku jest płatne. Z uwagi na to, że byliśmy z wózkiem, a P. został pod schodami, po których trzeba się wspiąć, nie zdecydowałam się na zwiedzanie, zostawiając je sobie na kolejny pobyt. 

Zamek w Ojcowie
Dolina i zamek z perspektywy punktu widokowego na skałce Jonaszówka

U podnóża zamku mieści się parking (jeśli sądziliśmy, że 10 zł to dużo, to tu 20 zł nas zaskoczyło), ale to właściwie jedyna alternatywa dla posiadaczy samochodu, bowiem dalej nie wjedziemy samochodem. W pobliżu parkingu, za kładką nad Prądnikiem, wznosi się też obiekt wart uwagi - wzniesiony w 1885 roku "Hotel pod Kazimierzem". Po II wojnie światowej mieściły się w nim m.in. sklep, poczta, posterunek MO, internat szkolny, mieszkania, Ośrodek edukacyjno-dydaktyczny OPN. Obecnie ten zabytkowy obiekt jest reprezentacyjną siedzibą dyrekcji Ojcowskiego Parku Narodowego.

Hotel pod Kazimierzem
My zaparkowaliśmy jednak nie od zamkiem, ale nieco wcześniej, przy urokliwej kaplicy „Na Wodzie” św. Józefa Robotnika w Ojcowie, przy ulicy. Zabytkowa drewniana kapliczka w stylu szwajcarsko-ojcowskim wybudowana została na planie krzyża z ażurową wieżyczką. W środku można zobaczyć trzy ołtarze i obraz Matki Boskiej Wspomożenia. Kościółek powstał w 1901 roku z myślą o kuracjuszach pobliskiego sanatorium. Mawia się, że jej budowniczy chciał obejść zakaz cara Mikołaja II, który zabraniał stawiania obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej, więc postanowili wybudować go na wodzie. Kaplica ta została przebudowana z dawnych łazienek. 

Niestety jest ona zwykle zamknięta, trzeba mieć szczęście, żeby trafić tu na mszę i do niej zajrzeć, podziwiając trzy ołtarze w kształcie szczytów chat chłopskich. 

Kaplica na Wodzie

Kaplica na Wodzie

Gdzie zjeść (i gdzie nie jeść)?


Okolice słyną z pstrąga, w pobliżu skały widokowej Jonaszówka, znajdującej się u zbiegu dolin: Prądnika i Sąspowskiej, jest jego hodowla, znajdziemy tu też miejsce (ponoć najlepsze), gdzie pstrąga można spróbować (Pstrąg Ojcowski) i to na dodatek w pięknym otoczeniu. My jednak tym razem najedzeni, nie zdecydowaliśmy się na obiad w Ojcowie, wstępując tylko na rewelacyjną kawę do Baru Saspówka (duży plus za miejsce do przewijania dziecka w toaletach!), z sympatyczną obsługą i również pięknymi widokami na okolicę. 

Kawa w Barze Saspówka
 
Bar Saspówka
Widok z naszego stolika na punkt widokowy. Osoby z ograniczoną sprawnością ruchową mogą mieć problem, by się tam wspiąć. Co więcej, nawet ja przy dość dobrej kondycji miałam pewne trudności z racji tego, że było po deszczu i skały były mokre i pokryte błotem. 
Tym razem wyjątkowo gdzie nie jeść. Nie mogę sobie darować, że zamiast pstrąga zdecydowałam się na pierogi ruskie przy zamku w Pieskowej Skale. Były nawet smaczne, ale atmosfera miejsca - zimnego i ponurego nie zachęcała, podobnie jak osoba właścicielki. Nie mówiąc, że po tym jak odmówiliśmy pozostawienia samochodu na jej parkingu w drodze do zamku, to P. swojej herbaty do zamówienia już nie dostał. Z pewnością jest to miejsce, gdzie już nie wrócimy.


Mela w oczekiwaniu na skórkę od chleba:-)

Biórków Wielki


Z Ojcowa podjechaliśmy jeszcze do Biórkowa, gdzie mieścił się majątek Ignacego Jana Paderewskiego. Ta niewielka wieś jest położona około 30 minut drogi do Ojcowa,  choć nieco się zgubiliśmy szczególnie, że droga do majątku (za domem sołtysa w prawo) jest zupełnie nieoznaczona. 

W II połowie XV wieku (w latach 1470-80) Jan Długosz w Liber Beneficiorum wymienia jako właściciela Biórkowa (Wielkiego) Mikołaja Birkowskiego herbu Topór. We wsi wznosił się dwór z rolami i folwarkiem oraz 8 łanów kmiecych.

W latach 1783-1791 Biórków Wielki składał się z dwóch części: klucza szlacheckiego i plebańskiej. Właścicielem pierwszej części był Franciszek Ksawry Puszet herbu własnego, starosta zawichojski.

Obecny dwór murowany został zbudowany na przełomie XVIII i XIX wieku, a wówczas majątek należał do Alfreda Milieskiego, który sprzedał go Ignacemu Paderewskiemu. Niestety zarządca majątku pianisty niezbyt się sprawdził.  W 1899 część zadłużonego majątku rozparcelowano a resztę wraz z dworem sprzedano Marcjanowi Woźniakowskiemu herbu Prawdzic.  Od 1916 do wybuchu II Wojny Światowej majątkiem zarządzał zięć Woźniakowskiego Henryk Straszewski. Rodzina Woźniakowskich była właścicielami dworu do roku 1945, kiedy to majątek wraz z dworem, wówczas "upaństwowiono". Po wywłaszczeniu dwór do roku 1983 roku był zagospodarowany, a od tego czasu opuszczony. 

Dwór był budynkiem murowano-drewnianym w stylu eklektycznym z elementami neorenesansu. Składał się z parterowej części głównej na planie prostokąta oraz, dobudowanego w drugiej połowie XIX wieku, drewnianego, dwukondygnacyjnego skrzydła zachodniego. Fasada była pokryta w drugiej połowie XIX wieku boniowaniem, które odnowiono po 1920 roku.Oprócz dworku w skład nieruchomości wchodzi park krajobrazowy (typ angielski) z połowy XIX wieku.

Niestety obecnie dwór w Biórkowie Wielkim zamiast być przykładem tradycyjnej siedziby dworskiej, przedstawia smutny obraz. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych i trudno oprzeć się wrażeniu, że jego zadaniem jest zniknąć z powierzchni ziemi. Zamiast parku dziś są samosiejki i wysypisko śmieci oraz smutne pozostałości sceny w stylu PRL-u. Karygodny przykład zaniedbania -(





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wesołe zajączki z rolek po papierze toaletowym

Bardzo intensywny czas, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym sprawił, że strasznie dawno nie zaglądałam na bloga. Tymczasem uzbierało się sporo pomysłów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Pierwszy dotyczy jeszcze Świąt Wielkanocnych (tak, wiem, minęło już kilka miesięcy), ale dekoracje mogą stać się inspiracją do modyfikacji wyglądu i przygotowania wielu wspaniałych ozdób również na inne okazje.  fot. J.Gul

DIY: Mrówka z wytłoczek po jajkach

Wiesz, jak bardzo pracowitym owadem jest mrówka? Nie bez przyczyny mówi się o kimś pilnym, sumiennym, ze jest „pracowity jak mróweczka”. Mrówki występują praktycznie pod każdą szerokością geograficzną, tworzą społeczności kastowe żyjące w gniazdach. Każdego dnia setki tysięcy mrówek żyjących w społeczności pod kopcem z nagromadzonych igieł sosnowych i resztek roślin pracuje cały czas, mieszając glebę, spulchniając ją i wzbogacając. Jak zrobić taką mrówkę. Możemy do tego wykorzystać wytłoczkę po jajkach.  Mrówka z wytłoczek po jajkach  Co będzie potrzebne? karton po jajkach czarna farba i pędzle malarskie nożyczki kreatywne oczy kreatywne patyczki klej (ja zastosowałam na gorąco, ale może być też np. wikol) Wykonanie:  Wytnij ciała owadów z wytłoczki, 3-częściowe mrówki, to trzy „filiżanki” z kartonu wspólnie połączone.  Pomaluj wycięty korpus mrówki na czarno, pozostawiając do wyschnięcia. W tym czasie z drucika kreatywnego wytnij cztery odcinki długości ok. 6 cm na odnóża. Po obu str

DIY: Lis z papierowego talerzyka

Znacie zabawę „Chodzi lis koło drogi…?” My bardzo lubimy się w nią bawić. W ogóle lubimy liski, dlatego jednego z nich zaprosiliśmy do domu. Oczywiście takiego ręcznie wykonanego i – uwaga- tym razem nie z wytłoczek, a z papierowego talerzyka.  Lis z papierowego talerzyka  Co będzie potrzebne:  2 papierowe talerzyki (lub 1 talerzyk i pomarańczowa kartka papieru)  pomarańczowa farba albo pisak  nożyczki  klej  czarny pompon albo koralik  Wykonanie:  Zacznij od pokolorowania kształtu litery „V” na papierowym talerzu pomarańczowym markerem lub farbą. Następnie zagnij krawędzie talerzyka i – kiedy farba wyschnie – przyklej je, lekko na siebie nakładając.  Z drugiego talerzyka wytnij kształt uszu i również pomaluj farbą. Uszy możesz wyciąć też z pomarańczowej kartki papieru.  Na zachodzących na siebie bokach talerzyka przyklej kreatywne oczy, a u dołu – nosek z koralika lub pompon. Uszy przyklej od tyłu talerzyka. Twój lisek jest już gotowy.