Przejdź do głównej zawartości

Czytamy: Kalina Jakubczak "Kalinka na fali. Życie to przygoda"

Tytuł: Kalinka na fali. Życie to przygoda
Autor: Kalina Jakubczak
Wydawnictwo: Kobiece


Czy można przeżyć życie, jakby każdy dzień był największa przygodą? Oczywiście, że tak, o czym świadczą biografie wielkich podróżników czy pasjonatów, którzy z zapałem oddają się swojemu hobby. Ale jak sytuacja ta wygląda w przypadku dzieci? Przecież dzieci nie mogą być podróżnikami, zaś jedyne przygody, jakie mogą przeżywać, to te realizowane w wyobraźni. Czy rzeczywiście? Nic bardziej mylnego! Życie Kaliny Jakubczak, która całe swoje młode lata spędza na pokładzie jachtów i katamaranów pokazuje, że – akceptując pewne ograniczenia, które przygoda za sobą niesie – codzienność może być naprawdę fascynująca!

Ostatecznym dowodem na to jest książka młodej podróżniczki, opublikowana nakładem Wydawnictwa Kobiecego. Pozycja pt. „Kalinka na fali. Życie to przygoda!”, to niezwykle wciągająca lektura nie tylko dla rówieśników Kalinki, czyli młodych czytelników w wieku -nastu lat, ale również dla ich rodziców, którzy zawsze marzyli o żeglowaniu lub którzy żeglują i mają wątpliwości czy jacht to odpowiednie miejsce dla dziecka.

„Cześć! Mam na imię Kalina, jestem żeglarką i podróżniczką” - tymi słowami wita się z nami dwunastoletnia autorka książki i nie ma w nich ani odrobiny przesady. Dziewczynka już jako półroczny maluch po raz pierwszy wypłynęła na morze, zaś od około dziesięciu lat praktycznie mieszka na wodzie. Właśnie o tym, jak się żyje na pokładzie, o szczegółach związanych z przygotowaniem do rejsu, robieniem zapasów, codziennym funkcjonowaniem (w tym z nauką) a także o wspaniałych miejscach, które odwiedziła, pisze Kalinka, opatrując swój tekst wieloma wspaniałymi zdjęciami. 

Młoda podróżniczka szczegółowo opisuje swój morski dom, zabiera nas do swojej kajuty, liczącej sobie kilka metrów kwadratowych, ale wypełnionej książkami (które z uwagi na wilgoć musi często wietrzyć). Tłumaczy, że taka powierzchnia wymusza rozważne kupowanie i w zasadzie wyklucza gromadzenie przedmiotów. Dokładnie wyjaśnia też, co jest w przypadku życiu na jachcie najważniejsze, podkreślając rolę zapasów, m.in. wody, gazu, paliwa. Kalinka opisuje również swój dzień na morzu i zauważa, że dla żeglarza istotna jest pogoda i dobre planowanie. Takie życie, choć wydaje się bajkowe, jest związane z wieloma obowiązkami, nie oznacza też zwolnienia ze szkolnych zajęć – Kalinka dokładnie tłumaczy w jaki sposób odbywają się lekcje, z pewnością wymagające od niej więcej uwagi i determinacji niż w przypadku tradycyjnej nauki szkolnej.

Szereg ciekawostek związanych z funkcjonowaniem na pokładzie z pewnością przyciągnie miłośników wody, choć mnie najbardziej podobały się opisy miejsc, które Kalinka miała możliwość zobaczyć. Autorka odsłania przed nami uroki Chorwacji latem, pisze o wyspach, z których część jest bezludna, o urokliwym Dubrowniku, w którym nagrywane były liczne sceny do serialu „Gra o tron”, a także o parkach narodowych, w tym jednym szczególnym, po którym … można pływać jachtem. 

Jesienią z kolei zakotwiczymy w Zatoce Kotorskiej w Czarnogórze, zachwycimy się twierdzą Kotor i … kotami. Odwiedzimy również mauzoleum bohatera Czarnogóry, Piotra II Petrowicia-Niegosza, a okolicę podziwiać będziemy ze szczytu góry Lovćen. Zapuścimy się również w głąb gór, doświadczymy ich monumentalności. Poznamy również grę zwaną geocaching, polegającą na poszukiwaniu skarbów. Zimą odwiedzimy natomiast Maroko, kotwicząc w porcie Sidi Ifni, a w drodze do Tangeru wpadniemy z krótką wizytą do miasta Ceuta. Zdobędziemy wiele praktycznych informacji dotyczących pobytu w Maroku, zdecydujemy się nawet na małą degustację i zakupy (choć, jak wspomina autorka, za cenę jednej chustę zakupionej w Tangerze w innym, mniejszym mieście, moglibyśmy dostać ponad 10 takich samych). Poznamy również Afrykańskie porty i zastanowimy się, czy Afryka jest na pewno (nie)bezpieczna. To jeszcze nie koniec tego zwiedzania zgodnie z porami roku, bowiem wiosną odwiedzimy Gibraltar i zachwycimy się makakami. 

Każda strona książki Kalinki Jakubczak przynosi nam nowe wiadomości i nowe przygody. Szereg informacji praktycznych i ciekawostek, zarówno tych dotyczących żeglowania, jak i odwiedzanych miejsc intryguje i zapada w pamięć. Lektura wyposaża nas w wiedzę, a my nawet nie zauważamy, jak ją chłoniemy, dowiadując się wiele o geografii, problemach codziennego życia w danych krajach, zanurzamy się też w lokalnym kolorycie. Dzięki temu prawdziwie podróżujemy, nie ruszając się nawet z własnego fotela. Choć jestem przekonana, że po lekturze książki „Kalinka na fali. Życie to przygoda!”, kolejne wakacje spędzimy w przynajmniej jednym z opisywanych przez autorkę miejsc!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wesołe zajączki z rolek po papierze toaletowym

Bardzo intensywny czas, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym sprawił, że strasznie dawno nie zaglądałam na bloga. Tymczasem uzbierało się sporo pomysłów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Pierwszy dotyczy jeszcze Świąt Wielkanocnych (tak, wiem, minęło już kilka miesięcy), ale dekoracje mogą stać się inspiracją do modyfikacji wyglądu i przygotowania wielu wspaniałych ozdób również na inne okazje.  fot. J.Gul

DIY: Lis z papierowego talerzyka

Znacie zabawę „Chodzi lis koło drogi…?” My bardzo lubimy się w nią bawić. W ogóle lubimy liski, dlatego jednego z nich zaprosiliśmy do domu. Oczywiście takiego ręcznie wykonanego i – uwaga- tym razem nie z wytłoczek, a z papierowego talerzyka.  Lis z papierowego talerzyka  Co będzie potrzebne:  2 papierowe talerzyki (lub 1 talerzyk i pomarańczowa kartka papieru)  pomarańczowa farba albo pisak  nożyczki  klej  czarny pompon albo koralik  Wykonanie:  Zacznij od pokolorowania kształtu litery „V” na papierowym talerzu pomarańczowym markerem lub farbą. Następnie zagnij krawędzie talerzyka i – kiedy farba wyschnie – przyklej je, lekko na siebie nakładając.  Z drugiego talerzyka wytnij kształt uszu i również pomaluj farbą. Uszy możesz wyciąć też z pomarańczowej kartki papieru.  Na zachodzących na siebie bokach talerzyka przyklej kreatywne oczy, a u dołu – nosek z koralika lub pompon. Uszy przyklej od tyłu talerzyka. Twój lisek jest już gotowy.

DIY: Mrówka z wytłoczek po jajkach

Wiesz, jak bardzo pracowitym owadem jest mrówka? Nie bez przyczyny mówi się o kimś pilnym, sumiennym, ze jest „pracowity jak mróweczka”. Mrówki występują praktycznie pod każdą szerokością geograficzną, tworzą społeczności kastowe żyjące w gniazdach. Każdego dnia setki tysięcy mrówek żyjących w społeczności pod kopcem z nagromadzonych igieł sosnowych i resztek roślin pracuje cały czas, mieszając glebę, spulchniając ją i wzbogacając. Jak zrobić taką mrówkę. Możemy do tego wykorzystać wytłoczkę po jajkach.  Mrówka z wytłoczek po jajkach  Co będzie potrzebne? karton po jajkach czarna farba i pędzle malarskie nożyczki kreatywne oczy kreatywne patyczki klej (ja zastosowałam na gorąco, ale może być też np. wikol) Wykonanie:  Wytnij ciała owadów z wytłoczki, 3-częściowe mrówki, to trzy „filiżanki” z kartonu wspólnie połączone.  Pomaluj wycięty korpus mrówki na czarno, pozostawiając do wyschnięcia. W tym czasie z drucika kreatywnego wytnij cztery odcinki długości ok. 6 cm na odnóża. Po obu str