Przejdź do głównej zawartości

Czytamy: Thomas Brunstrøm "Kiedy tata Oli był mały"

 

Tytuł : Kiedy tata Oli był mały
Autor: Thomas Brunstrøm
Ilustrator: Thorbjørn Christoffersen
Wydawnictwo: Dwukropek

Co robiłeś, kiedy byłeś mały? Czy oglądałeś całymi dniami bajki w telewizji, czy może wychowałeś się w czasach, kiedy dla dzieci była wyłącznie półgodzinna dobranocka? O której kładłeś się spać? Co jadałeś w domu? Jak wyglądała nauka w szkole i jak wychowywano cię w domu? Każde pokolenie odpowie na te pytania zupełnie inaczej, a wraz z postępem technologicznym, odpowiedzi będą coraz bardziej się różniły. Wiele kwestii zmienił Internet, zupełnie inaczej wychowuje się też dzieci, pozwalając im na więcej, ale jednocześnie trzymając pod kloszem.

Niezależnie jednak od czasów w których wychowywane jest dziecko, jedno się nie zmieniło – nie wolno kłamać. Tylko, czym jest tak naprawdę kłamstwo? Gdzie leżą jego granice? Czy małe, niewinne kłamstwo wciąż jest nieakceptowalne? I czy w ogóle kłamstwo może być niewinne? Zastanawiać się nad tym będziemy wraz z dzieckiem dzięki lekturze książki „Kiedy tata Oli był mały”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Dwukropek. Tytułowy tata ma bowiem pewną cechę – do wszystkiego podchodzi z dystansem, również do prawdy. Nic zatem dziwnego, że z jego ust płyną niekiedy bardzo dziwne opowieści i tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co z przekazywanych przez niego historii jest prawdą.

Na ogół Oli to zupełnie nie przeszkadza, ale teraz jej tata już przesadził. Rozmowa o tym, że Ola się nudzi zakończyła się bowiem wspomnieniami o tym, jak to było, kiedy jej tata był mały. Już sam fakt, że wówczas programy dla dzieci nadawane były tylko przez pół godziny dziennie, jest zatrważający, ale to jeszcze nie koniec powrotu do przeszłości. Dość ponurej, jako że na stole gościły wówczas takie specjały jak wątróbka z gotowaną kapustą, kozy z nosa i zimny gruz. Zresztą kolacja była wyłącznie w środy, w pozostałe dni można było tylko głodować. Nie było też prezentów, a przynajmniej nie w takich ilościach, w jakich dostają je współczesne dzieci – w przeszłości trzeba było zadowolić się pomarańczą (lub nawet jej połową, jeśli miało się rodzeństwo). Co więcej, nie istniały weekendy, a do szkoły chodziło się codziennie, zaś w niedzielę – nawet dwa razy! Najgorsze jest jednak to (poza myciem zębów łopatą), że wieczorne czytanie odbywało się bardzo, bardzo wolno – każdego wieczora dzieciom czytano tylko jedno słowo historii…

Przerażające? Oczywiście, że tak, tylko co z tych opowieści jest prawdą, a co wyłącznie fantazją? Na szczęście wątpliwości Oli szybko rozwiewa jej babcia, roztaczając przed dziewczynką zupełnie inny obraz dzieciństwa jej ojca. Czy to w takim razie znaczy, że okłamał swoja córkę? Tak, i co więcej, przyznał się do tego, obiecując przy tym Oli, że już nigdy nie będzie kłamał. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że poważny tata, staje się tatą … nudnym. Czy zatem może kłamać choć troszeczkę?

Tej uroczej historii, adresowanej do dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych towarzyszą przepiękne ilustracje, które pozwalają śledzić rozwój wydarzeń nawet wówczas, kiedy młody miłośnik książek nie zna jeszcze literek. Napisana z wielkim dystansem do rzeczywistości, z pewną dozą ironii, pokazuje dzieciom czym są żarty, a także czym jest fantazja – w przypadku taty Oli bardzo wybujała, ale finalnie niezwykle zabawna.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wesołe zajączki z rolek po papierze toaletowym

Bardzo intensywny czas, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym sprawił, że strasznie dawno nie zaglądałam na bloga. Tymczasem uzbierało się sporo pomysłów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Pierwszy dotyczy jeszcze Świąt Wielkanocnych (tak, wiem, minęło już kilka miesięcy), ale dekoracje mogą stać się inspiracją do modyfikacji wyglądu i przygotowania wielu wspaniałych ozdób również na inne okazje.  fot. J.Gul

DIY: Lis z papierowego talerzyka

Znacie zabawę „Chodzi lis koło drogi…?” My bardzo lubimy się w nią bawić. W ogóle lubimy liski, dlatego jednego z nich zaprosiliśmy do domu. Oczywiście takiego ręcznie wykonanego i – uwaga- tym razem nie z wytłoczek, a z papierowego talerzyka.  Lis z papierowego talerzyka  Co będzie potrzebne:  2 papierowe talerzyki (lub 1 talerzyk i pomarańczowa kartka papieru)  pomarańczowa farba albo pisak  nożyczki  klej  czarny pompon albo koralik  Wykonanie:  Zacznij od pokolorowania kształtu litery „V” na papierowym talerzu pomarańczowym markerem lub farbą. Następnie zagnij krawędzie talerzyka i – kiedy farba wyschnie – przyklej je, lekko na siebie nakładając.  Z drugiego talerzyka wytnij kształt uszu i również pomaluj farbą. Uszy możesz wyciąć też z pomarańczowej kartki papieru.  Na zachodzących na siebie bokach talerzyka przyklej kreatywne oczy, a u dołu – nosek z koralika lub pompon. Uszy przyklej od tyłu talerzyka. Twój lisek jest już gotowy.

DIY: Mrówka z wytłoczek po jajkach

Wiesz, jak bardzo pracowitym owadem jest mrówka? Nie bez przyczyny mówi się o kimś pilnym, sumiennym, ze jest „pracowity jak mróweczka”. Mrówki występują praktycznie pod każdą szerokością geograficzną, tworzą społeczności kastowe żyjące w gniazdach. Każdego dnia setki tysięcy mrówek żyjących w społeczności pod kopcem z nagromadzonych igieł sosnowych i resztek roślin pracuje cały czas, mieszając glebę, spulchniając ją i wzbogacając. Jak zrobić taką mrówkę. Możemy do tego wykorzystać wytłoczkę po jajkach.  Mrówka z wytłoczek po jajkach  Co będzie potrzebne? karton po jajkach czarna farba i pędzle malarskie nożyczki kreatywne oczy kreatywne patyczki klej (ja zastosowałam na gorąco, ale może być też np. wikol) Wykonanie:  Wytnij ciała owadów z wytłoczki, 3-częściowe mrówki, to trzy „filiżanki” z kartonu wspólnie połączone.  Pomaluj wycięty korpus mrówki na czarno, pozostawiając do wyschnięcia. W tym czasie z drucika kreatywnego wytnij cztery odcinki długości ok. 6 cm na odnóża. Po obu str